Category Archives: Bez kategorii

Mówią na mieście…

 

Przez przypadek znalazłem informacje „po warsztatową” i pociągnąłem wujka Google za język 😉

 

http://www.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/final-imprezy-xxlmotoshoot

http://kobietamag.pl/final-imprezy-xxlmotoshoot

http://www.marionetkamody.pl/2013/04/events-events-events.html

http://www.bemodels.pl/aktualnosci/zobacz/4233/final-imprezy-xxlmotoshoot-/strona/1

http://trend.trendz.pl/final-imprezy-xxlmotoshoot

http://wawalove.pl/Fotostory-impreza-XXLMotoShoot-g8907/foto_51658

 

 

Tagged , , , , , |

Wiosenne kolory

      

         

           Nadchodzi nieśmiało wiosna. Przy okazji spotkania na warsztatach koła fotograficznego Fotomorgana na AWF Warszawa umówiliśmy się, że Zouza pomaluje Martę – już gościła przed moim obiektywem, a jej zdjęcia możecie odszukać na blogu i stronie. Zamysł – ma być kolorowo, wiosennie 🙂

 

          Powyżej Catch light w całej okazałości.  Zaczęliśmy od portretowych ciasnych studyjnych zdjęć, by pokazać urodę Marty i wydobyć make up zrobiony przez Anie vel Zouze 😉 Po portretowej rozbiegówce zaczęliśmy robić bardziej sylwetkowe ujęcia. Jak to w studio – ISO 100 , przesłony około 4 – 4,5  , czas 1/160 lub 1/200 , ogniskowe na portretowych ujęciach 70 mm , na sylwetkach już niestety musiałem zejść w okolice 30 mm, bo brakowało miejsca w studio na odejście od modelki. Szkło, którym wykonałem wszystkie zdjęcia, to 24-70 2.8 Canona.

         

                  W studio zależało mi na wydobyciu catch light – na polski można to przetłumaczyć jako bliki światła w oczach. To co w nich widać. Jako, że miałem do dyspozycji 3 lampy użyłem 2 sporych softboxów około 120 na 60 cm – strzelam tak na oko. Odsuniętych od modelki o około 1,5 metra ustawionych symetrycznie lekko z góry w dół skierowanych, żeby cieniować światłem. Modelka około 1,5 m od białej ściany. Doświetlane snootem – tubą z plastrem miodu-  delikatne z tyłu na włosy, żeby zarysować kontur twarzy , szyję i fakturę włosów. Zatem bardzo dużo światła. Działanie kontry widać delikatnie na 1 foto, na ramieniu z prawej strony zdjęcia i kłosku – bo to ponoć nie warkocz, ale ja się nie znam, bo warkoczy nie nosiłem 😉

 

Po zabawach na białym tle trzeba było ruszyć w teren- wychodząc zauważyłem, że remont korytarza trwa w najlepsze, wiec postanowiłem to wykorzystać. Długi korytarz- dobre 50 m z oknami co kilka metrów, przez które wpadało światło słoneczne, rozproszone przez pył od kucia tynków. No to mamy dużo softboksów 😉  Ale troszkę mi mało plastycznie wychodziło przy ustawieniu Marty w naturalnym, bo było mocno boczne i nie zawsze tam gdzie chciałem. Zatem sięgnąłem po 580 i wyzwalacze radiowe Yongnuo. Miałem zatem dodatkową lampkę, która najczęściej doświetlałem odbijając od ścian i sufitu starając się unikać spłaszczającego błysku, prosto w twarz modelki. Udało się zachować miękkość światła zastanego. Zabawy z temperaturą, balansem bieli dawały zabarwienie i światło odbijane od ściany również nabierało np. żółci wspomaganej w LR. Czasy krótsze 1/40 – 1/50 przy ujęciach portretowych krótsze przy całym korytarzu około 1/100 sekundy. Lampką doświetlałem z reki przez wyzwalacze radiowe, więc nie podam dokładnych danych, bo się nie zapisały w metadanych zdjęć. Ale lawirowałem od 1/4 mocy przy błyskaniu w sufity, ściany, do 1/64 gdy błyskałem bliżej modelki lub bardziej w jej kierunku. Tu już kwestia każdego kadru i miejsca osobno. Eksperymenty.

 

 

 

Idąc dalej wpadło mi w oko ładne światło przez duże szyby wpadające na klatkę schodową. Użyłem okna jako kontry i dopaliłem światłem z 580 trzymanej w ręku 🙂

 

 

Wychodząc na dwór chciałem używać słońca jako kontry, niestety nie znalazłem ciekawych miejsc. Zrobiliśmy kilka innych ujęć ze światłem od przodu i musieliśmy zbierać się ze studia, bo pora robiła się późna…

 

 

 

 

 

Zouza ma swoje koncepcje wizażu, wiec nie zdradzam na razie NIC.   Jak się zdjęcia podobają to klikajcie LIKE na profilu facebookowym, to będziecie na bieżąco jak będę dodawał nowe zdjęcia.  Mam nadzieję, że jeszcze uda się z Marta popełnić kolejne zdjęcia, bo mam wrażenie, że nabiera wprawy i luzu przed obiektywem, a zdjęcia są coraz lepsze ! Pomysły są, tylko terminy trzeba dograć 😉

 

 

 

 

 

Dla cierpliwych – Kilka bonusów, bo zabawa musi być!   😉

 

 

 

 

 

Also posted in Strobbing, flash, błyskanie, people Tagged , , , , , , , , , |

Warszawska Szkoła Fotografii i moje z nią potyczki. Opinie i wnioski.

Zapisałem się na warsztaty z mokrego kolodionu na 9/10 marca w WSF, bo coraz bardziej ciągnie mnie do analogowej fotografii, jako taki drugi tor, trochę innego myślenia i podejścia do obrazu. Nie mówię, że jedno jest lepsze od drugiego. Jest po prostu inne. Lubie i robię – analogowo i cyfrowo. Ale nie o tym tutaj….

Zaklepałem sobie weekend, bo pod pasował mi termin. Jak znalazł wymarzony termin, z niczym nie kolidujący!  Przelew 28.02.13 poszedł. Wszystko fajnie, ale tylko do czwartku przed warsztatami, kiedy to otrzymałem info, że nie zebrała się wystarczająca grupa osób itp. itd… odwołują zajęcia :/  No po bandzie trochę, ale myślę ok. życie, trudno, zdarza się najlepszym. Na następny termin zaproponowano dołączenie mnie do listy – przystałem. Kasa została u nich na koncie.

9.04.13 otrzymuję informację, że na warsztaty jeszcze wolne miejsca na 27/28 kwietnia. Myślałem sobie, że trochę ich marketing szwankuje, że wysyłają zaproszenie na warsztaty komuś kto na nie zapisany, ale myślę taka era, wygodnictwo – idzie z automatu z listy mailingowej. Kiepskie podejście do klienta, ale … masowość ma swoje plusy i minusy. Wykorzystałem tego maila by potwierdzić, że tym razem na pewno warsztaty się odbędą. Skrobnąłem @ :   ” Rozumiem tego maila jako potwierdzenie terminu i zapewnienie, ze tym razem warsztaty się odbędą ? :)”

Otrzymałem odpowiedź 10.04 : ”  tak, termin jest potwierdzony.– pozdrawiam  Sekretariat WSFoto ”  – wykreśliłem imię i nazwisko – bo to tylko do wiadomości dyrekcji WSF.

Zaklepałem zatem sobie drugi termin, choć pogoda zacna na jakiś plener, rower, początek majówki – opcji mnogość… ale dobra , powiedziało się A , trzeba zrobić B. Spakowany, w auto i śmigam między niedzielnymi kierowcami wyjeżdżającymi z bazarów, ogródków i domostw. Dojeżdżam do „stolycy”, mijając przygotowania do maratonu rowerowego i jestem pod WSF… Pierwsze złe przeczucie… podjeżdżam i jestem jedynym autem pod siedzibą. Wy tarabaniłem się już podejrzliwy. Dzwonie domofonem, cisza…. Myślę o kurde – zonk, może nie doczytałem, że to w innym miejscu, ale nie… Dzwonie zatem pod nr na drzwiach – w sprawach pilnych – i dowiaduję się, że warsztaty nie odbędą się, bo …  zgadnijcie 🙂  NIE ZEBRALI się chętni 😀  Pan stwierdził, że to nie możliwe, że nie odwołano zajęć. Czyli to ja jestem dziwny, bo się do drzwi WSF dobijam z nim rozmawiając!  Krew mnie zalewa, bo to już przegięcie, drugie podejście i takie traktowanie. Można wybaczyć pierwszy termin, choć późno odwołany, przełknąłem temat.  Teraz nie odpuszczam. Opisuję sytuację i niech informacja idzie w świat !

Jeżeli chodzi ci po głowie uczęszczanie do lub jakiś warsztat, czy spotkanie prowadzone przez WSF – WYBIJ TO SOBIE Z GŁOWY !  Dawno nie spotkałem się z taką niekompetencją i brakiem szacunku dla drugiego człowieka. Dzięki WSF mam rozwalony weekend, bo zupełnie inaczej zaplanowałem czas ja i moja Zouza vel żona.

 

 

Mam maile, telefony i dowody przelewów na potwierdzenie swoich słów – dla dociekliwych pokażę, a już zaraz lecą na @ osoby do której dzwoniłem 🙂

 

 

 

 

 

 

 

Tagged |