Category Archives: Bez kategorii

W nowy rok z nowymi zabawkami :)

 Od zawsze fascynowały mnie wielkie aparaty z miechem. Nigdy jednak nie miałem okazji pracować z takim sprzętem. Ostatnio, gdy coraz bardziej tęskno mi do kliszy, powolniejszego procesu fotografowania, wracały myśli o wielkim formacie. Średniak mi nakłada klatki, co jest w sumie nieuleczalna chorobą Pentacona, bo zaleczyć się da, ale nikt nie wie na jak długo, a i osób podejmujących się naprawy jak na lekarstwo. Wszystko to spowodowało, że zacząłem szukać i szperać w sprzęcie wielkoformatowym. Poczytałem, pooglądałem i … kupiłem, tak kupiłem kolejny aparat, ale żonie vel Zouzie odpowiadam, że i tak mam ich mniej niż ona butów 😉

Do rzeczy. Mijający rok był bardzo słaby jeśli chodzi o planowane sesje foto, z powodów rodzinnej zadymy. Odbyłem dwie podróże, jedną planowaną – podróż poślubna do Nowej Zelandii, druga bardziej spontaniczna, z braku precyzyjnych planów na wakacje – do USA, bo tam są przyjaciele, na których można liczyć – pozdro Marta i Luki ! Spadek aktywności widać z pewnością po ilości wpisów… ale kolejny rok, będzie inny pod tym względem – obiecuje sobie i WAM 🙂

Wszystko to za sprawą zakupu – pierwszy był 4×5 cala ( to mniej niż 12×10 cm) marki Toyo, ale do mnie jedzie jeszcze, więc nie mam się czym pochwalić. Drugi to Mentor Panorama 1 czyli 18×24 cm kupiony dość spontanicznie za okazyjne pieniądze. Wygląda po wyczyszczeniu i przesmarowaniu, że wszystko z nim dobrze będzie, także udany zakup 😀 Toyo, będzie moim „przenośnym” aparatem, będę nim robił zdjęcia na kliszy, natomiast Mentor docelowo ma być aparatem do kolodionu. Średniak pójdzie nieco w odstawkę, ale nie rozstanę się z kliszą 120, bo 4×5 Toyo będzie miał przystawkę do robienia zdjęć 6×9 na tym materiale 😀 Także jest szansa na ciekawe krajobrazy ! Bo jak nie każdy wie, wielki format pozawala na swobodne ruchu tilt/shift, rise/fall oraz swing, czyli możliwość dość dużej manipulacji planem ostrości oraz kadrem – perspektywą 🙂 Jeżeli czas pozwoli i ciemniowe problemy zostaną rozwiązane, może spróbuje na tym naprawdę wielkim formacie wykonać pierwsze zdjęcia na błonach RTG 🙂

 Moja choinka 😉

 IMG_3165

 Co z cyfrakiem, ktoś może zapytać? Nie, nie idzie w odstawkę. Zmobilizuję Zouzę do pomalowania, wizażu i realizacji zaległych pomysłów. W 2014 z podwójną mocą. Cyfrak będzie podstawowym narzędziem do komercyjnych zleceń jak takie się trafią – polecam się na reportaże, bądź sesje portretowe i przedmiotów 😉 Cyfrak to na pewno pierwszy wybór w podróże bliższe i te dalsze – a takowe są już planowane !

Ja nie mogę się już doczekać pierwszych obrazków, a wy ?

Najlepszego w nowym roku ! 

Tagged , , , , , , |

Podróże i fotografia

IMG_0719

Podróże nieodłącznie kojarzą się ze zdjęciami. Tam byłem, wygląda to tak i tak… Już w poprzednim wpisie o podróżowaniu – KLIK pisałem, że wcale nie jest to tak proste – zrobić ciekawe zdjęcia z podróży. Ja ostatnio zdjęcia robiłem w podróży. Jak zawsze jest to pewien kompromis, pomiędzy zdjęciami i zwiedzaniem, bo żeby robić przyzwoite zdjęcia trzeba być w danym miejscu o właściwej porze dnia, mieć dobrą pogodę, wybrany kadr  itp itd. Co np. przy „zwykłym” zwiedzaniu nie jest niezbędne, bo czy zobaczymy budynek o wschodzie czy zachodzie, a może w samo południe, dla architektury nie ma znaczenia. W ostatniej podróży postanowiłem nieco zwolnić i porobić znów timelapsy oraz co ważniejsze zdjęcia średnioformatowym aparatem.

 

Analogowa fotografia ciągnie mnie coraz bardziej, bo w tani sposób można używać dużych materiałów światłoczułych, które z kolei przekładają się na wysoką rozdzielczość, jak i rozpiętość tonalną. Własnoręcznie wykonane zdjęcie, wywołana klisza oraz odbitka dają satysfakcję, że posiadamy kontrolę nad całym procesem twórczym. Z jednej strony większe możliwości, ale z drugiej, więcej okazji by coś zepsuć 🙂

Z pewnością ANALOG IS NOT DEAD !

IMG_0828

 

Teraz na przykładzie kilku zdjęć historia ich powstania i trochę techniki …

IMG_0711

Zawędrowaliśmy do Bad Water Basin w Death Valley National Park. Słońce było nadal bardzo mocne i popołudniowe, więc lekko już opadało w kierunku horyzontu, ale IMHO, gdybym mógł to wybrałbym wcześniejszą lub późniejszą porę, bo wydobyłoby przyjemniejszą fakturę grud ziemi i soli. Ale jak to w podróży miałem tu i teraz… Postanowiłem pocztówkowe zdjęcie zrobić razem z Zouzą, bawiąc się cieniem. Szeroki kąt obiektywu 10-20 sigmy + polar dla przyciemnienia nieba. Taka pocztówka dla znajomych 😉

 

IMG_0815

Powyższe zdjęcie jest przykładem szczęścia i tego jak mu pomóc. Popołudniowe słońce coraz niżej na horyzoncie i chmury przemykające po niebie. Wybrałem się dalej na teren wydm, Zouza zawróciła, bo 50 stopni Celsjusza, nie dają komfortu egzystencjalnego 😉  Ja z plecakiem i sprzętem twardo do przodu. Porobiłem kilka innych ujęć wydm, piasków, skamielin itp i zobaczyłem że się zbliżają chmurki a z nimi tworzą się pasma „światło-cieni” na tej olbrzymiej przestrzeni. Wypatrzyłem te korzenie, które chciałem mieć w kadrze, ustawiłem się tak, żeby mieć „czyste tło” i … czekałem. Pierwsze chmury nie dały takiego efektu jak oczekiwałem. Pomyślałem, że może trzeba się zbierać. Jednak coś mnie tknęło i poczekałem na kolejna partię, która zagrała tak jak chciałem i złapałem przyjemny dla mojego oka układ ciemne-jasne. ISo 100, F8 , 1/125 s , 24mm na cropie – obiektyw canon 24-70 mm 2.8

 

IMG_0856-2

W starej opuszczonej mieścinie po górnikach, którzy przybyli tutaj w gorączce złota, pląsałem się miedzy ruinami domów- czy raczej zbitych z desek bud, aż za lekkim wzniesieniem znalazłem ten wrak. od strony domu nie wyglądał interesująco, ale jak obszedłem to napis „robił zdjęcie”. Ja – maniak motoryzacji- musiałem zrobić mu zdjęcie. Prosił się, by ktoś go kochał. Pierwsze przymiarki i … słabo strasznie, bo tło mocno rozświetlone, co widać po górach z prawej strony, a auto w cieniu. Różnica jasności i koloru – zupełnie inny balans bieli. Powędrowałem do autka po lampę, posprzątałem nieco śmieci przed autkiem  i dopaliłem w kadrze sam napis. Zaczęło być ciekawie. filtr polaryzacyjny + błyski dały rade wyrównać różnice jasności oraz nieco ożywić kolorystykę. Pozostała korekcja balansu bieli wykonana w Lightroomie. Mógłbym mieć taki obraz nad biurkiem- jakbym miał miejsce 😉 Iso 400 , F 4 , 24 mm, czas 1/200 s .  Obiektyw canon 24-70 mm 2.8

 

IMG_2625pores

Ostatnie zdjęcie z Arches National Park, do którego wracam … bo tak się układa już 3 raz i za każdym razem jest to niesamowite miejsce ! siedzieliśmy z Zouzą, gdy mój cyfrak z pilotem robił miarowo zdjęcia do timelapsu – jeszcze co prawda żadnego nie złożyłem, ale… ramy czasowe dojrzewania moich zdjęć, to na inny wpis 😉 – słońce zaczęło zachodzić za skały, po jednej stronie doliny na ścianie widać odcięcie światłocienia. Przemykali turyści zajeżdżający na parking i wysiadający, żeby zrobić zdjęcie i … dalej w drogę, bo tyle do „zobaczenia” 😉  My tak siedzieliśmy i pomyślałem, że można średniakiem coś pokombinować. Nie miałem jednak jak zmierzyć światła :/ ale od czego są turyści ! Poprosiłem jedna panią o to czy mogę zobaczyć jakie czasy naświetlenia bym potrzebował, bo chcę zrobić zdjęcie na kliszy bez światłomierza. Najpierw pani nieufnie podeszła do pytania,bo do końca nie rozumiała o co proszę. I dla złośliwych adnotacja – nie problemem nie był mój angielski ! 😉 Ale przemogła się i pożyczyła mi aparat gdyż nie wiedziała jak zmierzyć przy iso 100 f4  😉  Myślałem, że pytam kogoś kto wie jak robić zdjęcia, co sugerowałby Canon 5d MK III, ale jakież było moje zdumienie, gdy zobaczyłem ustawione parametry na zielony kwadrat – małpka automat –  i najtańszy kitowy obiektyw. Ale nie było co roztkliwiać się nad tym, że sprzęt mają ludzie nie potrafiący go używać, podczas gdy wielu zdolnych nigdy go nie posiądzie z pieniężnych powodów. Ot taki to już porządek na świecie. Zmierzyłem, grzecznie przełączyłem na małpkę i podziękowałem. Zdjęcie wyszło bdb , zarówno moje jak i Zouzy. Niestety nie posiadając skanera prze fotografowałem kliszę, żeby pokazać wam tutaj ten kadr 🙂 no niestety analogowe zdjęcia w cyfrowym świecie nie oddają klimatu fotografii… może kiedyś będzie okazja pochwalić się odbitkami… może kiedyś 😉  Ilford FP4 plus ISO125 , F4, czas… nie zapamiętany. Szkło Biometar 120 F2.8 na Pentaconie Six.

 

 

 

Tagged , , , , |

Analog.

Długa chwila milczenia. Długa przerwa od pisania. Miało być pisane analogowo, na kartce papieru, ale nawet na to brak czasu, wygrywa presja czasu, wpis miał być w poprzedni weekend, zatem i tak obsuwa, nie czekam dalej tylko wrzucam cyfrowo o analogowym świecie …

17res800

Przez zawirowania życiowe, jakie zafundował „tatuś” rodzinie, nie zrobiłem żadnej sesji od wczesnej wiosny. Dowiedziałem się za to, ile prawdy jest w powiedzeniu, że z rodziną najlepiej na zdjęciu – zwłaszcza z tą z Rypina.  Wiele planów zwyczajnie nie wypaliło. Wiele okazji musiało przejść koło nosa. 

 Pomału wychodzę na prostą razem ze zdjęciami. Pojawiły się nowe zdjęcia z Meksyku – będzie ich jeszcze więcej niebawem. Na razie ciągle pokazuje to, co było w szufladzie, bo nowego nic nie przybyło. Odszukuje zdjęcia zaległe, choć część „uleciała” przy zmianie dysków ;(  . Niestety, część kasowałem robiąc miejsce pod ważniejsze rzeczy, na zasadzie mniejszego zła, wybierałem te mniej ważne. Staram się myśleć o nowych pomysłach. W głowie kilka planów jest, ale zobaczymy jak z czasem wyjdzie, bo tego mi najbardziej brakuje.

 Przy okazji remanentów i porządków spojrzałem na swoje stare zdjęcia, stare klisze, stare stykówki, stare aparaty i postanowiłem je odkurzyć. Pierwszym z pomysłów było zabranie sprzętu do innej pracy, skoro nie mogę robić zdjęć poza tamtą pracą. Zabrałem zatem zdjęcia ze sobą na obóz młodzieżowy i dawałem młodym podopiecznym aparat z załadowana czarno białą kliszą. Efektem tego są 3 klisze, bo część nie wyszła, bo nie przewijał filmu jeden z aparatów. Patrzyłem z boku, starając się najpierw nie przeszkadzać, nie kierować, by nie zaburzać dziecięcej kreatywności, ale zdumiony zauważyłem, ze te dzieci nie wiedzą czego zdjęcie mogą, chciałyby zrobić. Mają przecież telefony z aparatami, więc… to nic nowego. Mnogość, dostępność obrazu rodzi przesyt i bezrefleksyjność. Można zrobić 50 ujęć, bo później się je wykasuje. Klisza uczyła dzieci, jak i mnie ciągle 😉 -pokory. Mam tyla a tyle klatek, powiedzmy każdy miał po 3-5 strzałów na kliszy. Potem zmiana. Musiałem zatem lekko popchnąć w kierunku portretu, a zrób zdjęcie któremuś z kolegów, koleżanek. Czasem krajobrazu, zobacz jak ten strumyk fajnie bulgocze przy kamieniu, może fajne zdjęcie by było. Czasem abstrakcji – ale te linie okien się fajnie układają i jeszcze odbicie w szybie się pojawia. Przypominały się mi moje własne początki z aparatem 🙂

8res800

Firmy fotograficzne wieściły zmierzch analogowych form, ale te jakoś potrafią przetrwać próbę czasu. Niektórych filmów nie kupimy, niektórych papierów brak na rynku, ale są i takie firmy które wracają z produkcją materiałów. Możemy spotkać się z ciekawymi projektami jak np. „silver & light” Iana Ruthera – klik po FILM , który przywraca popularność ambrotypom. Ostatnio zapanowała swego rodzaju moda, każdy chce spróbować – chcę i ja !  Sam chciałem zgłębić tajniki tej techniki, ale WSF skutecznie mnie wyhamowała o czym w innym wpisie o TU

 Kolejny przykład to klik na stronę lub nawet po FILM  .Pomysł fotografa Dennisa Manarchy-iego pod tytułem „Vanishing cultures”. Chciał zbudować aparat, którym mógłby wykonywać ogromne portrety ludzi wymierających kultur, zawodów, ras. Potrzebował do tego specjalnych rozmiarów materiałów liczonych w metrach kwadratowych. Pozwalało mu jak sam opowiada uzyskać niespotykaną skalę detali, których nawet najnowsze cyfrowe technologie nie pozwalały uzyskać.

 Tak zbiega to się z czasem, kiedy sam sięgam do klisz coraz częściej. Mały obrazek sporadycznie, częściej średni. Poczyniłem przymiarki ku wielkiemu formatowi. Ale czasu trzeba by móc zaprezentować tutaj efekty. Ciągnie do kliszy trochę na zasadzie przekory cyfryzacji i spłycania, bo cyfrakiem każdy robi bez namysłu i potem masakruje zdjęcia w Photoshopie. To zwrot w kierunku bardziej świadomej fotografii. Poświęceniu czasu na dopracowanie pomysłu bo klatek będzie 1-2 może 12 😉 jak będzie czas i dodatkowa klisza, może 24 😀 ale to nadal nie to co 200 zdjęć, które się robi, JA TEŻ !, bez mrugnięcia okiem.  To inny klimat, inna ziarnistość, inny bokeh, czyli rozmycie tła, inna plastyka.

 Pochwalę się, że na wakacje zabrałem ze sobą średniaka – a naprawdę daleko zajechał 🙂 – i mam efekt w postaci 6 wywołanych klisz i jednej siedzącej jeszcze w aparacie 😀 Tylko na skany czasu brak :/

13PO222mpo-res800

Szczytowe osiągnięcie moje analogowe. Zamysł i wykonywanie w ciemni, oba zdjęcia analogowe, poprawki kosmetyczne przy wklejaniu w komputerze, zdjęcie ad 2004- może 2005 rok 🙂

 W ramach wychodzenia na prostą obiecuję, że postaram się uwinąć w październiku, z zapowiedzią efektów średnioformatowych wakacji i może jakaś sesja się trafi 😉

Tagged , , , , , , |